czwartek, 25 czerwca 2015
To ciasto będzie idealnym kompromisem dla klasycznego tortu w czasie lata. Jest dużo od niego duże lżejsze, a wciąż prezentuje się bardzo "tortowo". 

CIASTO SZPINAKOWE Z KREMEM CYTRYNOWYM I MIĘTĄ


Składniki na ciasto:
- 500 gramów szpinaku rozdrobnionego (około, 450 albo 400 też będzie ok)
- 250 gramów cukru
- 3 jajka
- 150 gramów mąki pszennej
- 200 gramów mąki krupczatki
- 3 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 szklanka oleju słonecznikowego lub rozpuszczonego masła
- skórka otarta z 1/2 cytryny

Przygotowanie ciasta:
Rozdrobniony i rozmrożony szpinak odciskamy lub odparowujemy z wody i studzimy. Jajka ucieramy z cukrem, a gdy masa stanie się jasna i puszysta porcjami dodajemy tłuszcz wciąż miksując. Następnie dodajemy szpinak oraz cytrynową skórką, a na sam koniec mąkę. Mieszamy i przelewamy do okrągłej formy z dnem wyłożonym papierem do pieczenia lub wysmarowanym tłuszczem i wysypanym mąką, bułką tartą lub kaszą manną. Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni przez 40 minut do 1 godziny (do suchego patyczka). Studzimy i rozcinamy na dwa krążki. 

Składniki na krem cytrynowy:
- 1 i 1/3 szklanki wody
- 1 szklanka cukru
- skórka otarta z 2 cytryn i sok z 1
- 2 jajka
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej

Przygotowanie kremu:
Szklankę wody zagotowujemy z cukrem, skórką z 2 cytryn, sokiem z 1 i 2 jajkami. Cały czas mieszamy aż do zagotowania. Po zagotowaniu dodajemy 1/3 szklanki wody zmieszaną z 1 łyżką mąki ziemniaczanej. Mieszamy do zgęstnienia. Wylewamy krem na ciasto i zostawiamy do ostudzenia.

Składniki do warstwy śmietanowej:
- 750 mililitrów śmietanki kremówki
- 2-3 śmietan-fixy lub zamiennie żelatyna
- 3-4 łyżki cukru pudru
- listki świeżej mięty
- syrop cukrowy

Przygotowanie warstwy śmietanowej:
Śmietankę ubijamy i słodzimy pod koniec ubijania. Przy użyciu śmietan-fixu postępujemy zgodnie z opisem na opakowaniu. Połowę śmietany wykładamy na ostudzony krem cytrynowy. Na tym układamy drugi krążek ciasta. Całość pokrywamy śmietaną i umytymi oraz osuszonymi listkami mięty. Dodatkowo pokrywamy listki cienką warstwą syropu cukrowego przy pomocy pędzelka. Voila!


Smacznego i do napisania wkrótce! :)
niedziela, 21 czerwca 2015

Bardzo długo liczyłam na to, że uda mi się pogodzić pasję gotowania, pisania i czytania. Mój tata jednak powtarza mi od zawsze, że robić wszystko, to tak naprawdę robić nic. Odłożyłam więc marzenia o restauracji i skupiłam się na pasji do słowa pisanego, ale kuchni całkowicie nie porzuciłam. Zostały mi rzadkie wyszukane posiłki, wizyty w restauracjach, kolekcjonowanie kucharskich książek i kulinarny blog „Życie zamknięte w smaku”, o który staram się dbać już od kilku lat. „Kuchnia Słowian, czyli o poszukiwaniu dawnych smaków” zabiera czytelników do odległej przeszłości i udowadnia, że zamiłowanie do gotowania ludzkość ma w krwi.

Książka robi dobre wrażenie od samego początku. Sztywna okładka, czytelna, ale niepozbawiona walorów estetycznych czcionka i zdjęcie, od którego ślinka cieknie na sam widok (co ciekawe, jak się później można dowiedzieć, jest to fotografia placków „chwaściaków” robionych z – nie kłamię! – polnych chwastów). Po otwarciu, tom zachwyca zapachem wysokiej jakości papieru i druku.

Wewnątrz zresztą kryje się wcale nie gorsza wizualnie zawartość. Poza zdjęciami samego jedzenia, zachwycają także fotografie krajobrazów pól i starych, wiejskich zabudowań oraz tradycyjnie ubranych ludzi podczas gotowania lub prac w obejściu; oraz zbliżenia narzędzi albo rosnących składników – zbóż, kwiatów, owoców i innych, podobnych.

Znaczną część stronic książki wypełniają nie tyle same przepisy, co historyczne – a może nawet archeologiczne i etnograficzne – opisy dawnych tradycji gotowania oraz informacje o źródle pochodzenia wykorzystanych w tomie danych. W „Kuchni Słowian” można więc znaleźć zarówno ustępy o tym „Po co nam archeologia doświadczalna”, ale i dowiedzieć się czegoś na temat dawnych urządzeń, wyposażenia kuchni, sposobów podawania posiłków, technik kulinarnych, konserwacji żywności oraz stosowanych przypraw. Przy ponad trzystu stronach, nieco ponad siedemdziesiąt poświęconych jest na opisy i zbiór historycznych faktów. Ponadto, w dalszej części książki, pomiędzy przepisami znaleźć można ponad dwadzieścia krótkich felietonów, tłumaczących źródła niektórych polskich przysłów związanych z jedzeniem lub opowiadających o szczególnie barwnych tradycjach i kulturze dawnych Słowian.

Same przepisy w dużej mierze wymagają dostępu do specjalnie przygotowanej przestrzeni poza domem. Sporo dań przygotowuje się nad ogniskiem lub w ognisku, niektóre także w specjalnych piecach lub wędzarniach. Nie martwcie się jednak, jeżeli nie posiadacie codziennego dostępu do ogrodu, działki lub… piwnicy. Wiele z przepisów posiada propozycje zamiennych sposobów przygotowania, a inne wykorzystać można na przykład podczas letniej wycieczki nad jezioro bądź weekend w agroturystycznym pensjonacie. Jestem pewna, że prędzej czy później uda się Wam zorganizować ognisko i zabłysnąć wśród znajomych choćby różnymi rodzajami podpłomyków. A do tego czasu pozostaje zachwycać się zawartymi w książce ciekawostkami i uczyć przepisów na pamięć – nie jest to trudne, bowiem większość zawiera zaledwie kilka składników.

Nie wszystkie dania wymagają ogniska lub opuszczenia miasta. Wiele z nich zmusi potencjalnego kucharza jedynie do wycieczki na rynek w celu zdobycia świeżych, nierzadko zapomnianych i niedostępnych w supermarketach, produktów. Inne zachęcą jedynie do otworzenia lodówki. Słyszeliście kiedyś o słowiańskim arbuzie? Nie? A idę o zakład, że dwa potrzebne do tego przepisu składniki macie pod ręką!

„Kuchnia Słowian, czyli o poszukiwaniu dawnych smaków” to jedna z najciekawszych pozycji kulinarnych, jakie miałam w rękach. Autorzy, Hanna i Paweł Lis, przenoszą czytelnika do czasów, gdy wybór dań dyktowała pogoda, urodzaj (bądź nieurodzaj) i żyzność ziemi oraz… pomysłowość. Pasjonaci gotowania z pewnością znajdą coś dla siebie – nawet, jeżeli nie do jedzenia, to do poczytania i pomyślenia. A jeżeli macie w kręgu znajomych kogoś z działką lub domkiem na wsi – koniecznie musicie mu tę książkę sprezentować. Jestem pewna, że będzie wniebowzięty. Ja bym była.

Recenzja publikowana również na:


sobota, 20 czerwca 2015
Za oknem może Florydy nie ma, ale kilka składników i będziemy mieli ją w naszych żołądkach ;) Tylko pamiętajcie, żeby nie przesadzać, bo alkohol spożywany w dużych ilościach szkodzi.

FLORIDA DRINK


Składniki:
- 50 mililitrów Aperolu
- 50 mililitrów soku grejpfrutowego
- tonik (schłodzony)
- kilka kostek lodu
- plasterek cytryny

Przygotowanie:
Do wysokiej szklanki wrzucamy kilka kostek lodu. Zalewamy je Aperolem, następnie sokiem i dopełniamy tonikiem. Dekorujemy plasterkiem cytryny. Voila!


Smacznego i do napisania wkrótce! :)
środa, 17 czerwca 2015
Na blogu pojawił się już kiedyś croquembouche, chociaż zdecydowanie mniej okazały. Może dlatego, że tym razem miałam w domu jedynie 30 stopni, a nie 40 i cały świat nie rozpływał się z gorąca? 
Zdecydowałam się na krem budyniowy, bo te maślane nie należą do moich ulubionych. Piramida konstruowana była na urodziny chłopaka mojej kumpeli, więc, żeby wyglądała nieco bardziej urodzinowo zabarwiłyśmy krem na pomarańczowo. Potem nieco tego żałowałyśmy. Ale smak pozostał doskonały :)

CROQUEMBOUCHE Z PROFITEROLI Z KREMEM BUDYNIOWYM


Składniki na ciasto do profiteroli:
- 750 mililitrów wody
- 375 gramów masła
- 390 gramów mąki
- 12 jajek

Przygotowanie ciasta na profiterole:
Wodę zagotować z masłem. Wsypać mąkę i mieszać energicznie, uważając, by nie przypalić masy. Ciasto jest gotowe, gdy staje się szkliste i odkleja się od ścianek garnka. Jajka do masy dodajemy dopiero po całkowitym jej ostudzeniu. Miksujemy całość na gładko. Wyciskamy rękawem cukierniczym na blachę wyłożoną papierem do pieczenia lub wysmarowaną tłuszczem. Pieczemy w temperaturze 200 stopni przez około 25-30 minut. Rozcinamy na dwie części nie do końca) po ostudzeniu lub napełniamy kremem bez rozcinania.

Składniki na krem:
- 1,5 litra mleka
- 3 opakowania budyniu waniliowego bez cukru (waga 1 opakowania 40 g)
- 10 łyżek mąki pszennej
- 12 łyżek cukru
- 300 gramów masła, o temperaturze pokojowej

Przygotowanie kremu:
Połowę mleka gotujemy, połowę miksujemy z budyniami, cukrem i mąką (najlepiej blenderem, by nie było grudek). Zmiksowaną masę wlewamy do gorącego mleka i gotujemy na małym ogniu do zgęstnienia, ciągle mieszając. Przygotowany budyń studzimy (na czas studzenia warto przykryć go folią spożywczą, w taki sposób, by dotykała jego powierzchni i by nie zrobił się na nim tzw. kożuch). Masło ucieramy mikserem na puszystą masę. Partiami dodajemy do niego chłodny budyń, cały czas miksując.

Składniki na karmel:
- 300 gramów cukru

Przygotowanie karmelu:
Wysypujemy cukier równomiernie na patelni i podgrzewamy aż do rozpuszczenia. Gdy zacznie zmieniać kolor mieszamy ruchem patelni. Za pomocą karmelu sklejamy profiterole, formując wieżę oraz, gdy karmel zacznie stygnąć, rozciągamy przy użyciu trzepaczki "włosy", którymi otaczamy całość. Voila!


 Smacznego i do napisania wkrótce! :)
niedziela, 14 czerwca 2015
Czasami, kiedy cena łososia jest wyjątkowo okazyjna, kupuję go nieco więcej, niż potrzebuję i zamrażam. Niestety łososiowi po rozmrożeniu brakuje już tego czegoś w smaku, niezależnie od sposobu podania - smażenia czy gotowania na parze. Najgorzej, gdy łosoś w zamrażarce zostaje zapomniany i odnajduje się na styku terminu przydatności do spożycia (3-4 miesiące to zalecana długość przechowywania ryb w zamrażarce). I co wtedy? Wyrzucić z bólem serca? A może zamiast wyrzucać, połasicie się na rybne kotlety mielone? :)

KOTLETY MIELONE Z ŁOSOSIA


Składniki:
- około 800 gramów łososia
- 1 sucha bułka
- 200 mililitrów mleka
- 3-4 łyżki oliwy
- bułka tarta
- pieprz ziołowy
- pieprz cytrynowy
- sól

Przygotowanie:
Bułkę zalewamy lekko podgrzanym mlekiem i pozwalamy jej nasiąknąć. Łososia parzymy (oblewamy gorącą wodą) i ściągamy z niego skórkę. Mielimy go maszynką, wykorzystując średnie oczka. Do zmielonej ryby dodajemy odciśniętą nieco bułkę, jajka, oliwę, pieprze i sól. Dobrze mieszamy, aż konsystencja ryby nieco się zmieni, stanie się gładka. W razie potrzeby podsypujemy nieco tartą bułką. Masa będzie dość luźna. Delikatnie formujemy z niej kotlety i obtaczamy w bułce tartej. Smażymy na rozgrzanej oliwie lub - lepiej - oliwie z odrobiną oleju (podnosi temperaturę spalania się tłuszczu, mniejsze ryzyko na przypalenie posiłku). Podajemy z jogurtem naturalnym lub kwaśną śmietaną. Voila!


Smacznego i do napisania wkrótce! :)
piątek, 12 czerwca 2015
Rzadko, bo rzadko, ale niekiedy jadąc do rodziców w odwiedziny przywożę Im coś do jedzenia. Obiady "na wynos" gotuję naprawdę nieczęsto. Kiedy jednak mi się zdarza, to muszę mieć pewność, że będzie to coś dobrego. Nie pozwalam sobie na eksperymenty. Wybieram pozycje ze znanych książek. Tak było i tym razem. Przepis pochodzi z książki "Pascal kontra Okrasa", chociaż został nieco zmieniony.

PULPECIKI WIEPRZOWO-WOŁOWE W SOSIE AZJATYCKIM


Składniki:
- 1 kilogram mięsa wieprzowo-wołowego
- 1 pęczek bazylii
- 40 gramów masła
- mąka ziemniaczana
- 4 ostre, czerwone papryczki
- 1,5 łyżeczki pieprzu cayenne
- 6 ząbków czosnku
- 2 szalotki
- 50 gramów świeżego imbiru
- olej słonecznikowy
- 2 puszki pomidorów pelati
- 3 łyżki sosu sojowego japońskiego
- 450 mililitrów mleka kokosowego
- pieprz
- sól

Przygotowanie:
Mięso mielone wrzucamy do miski i doprawiamy pieprzem cayenne oraz 3 ząbkami czosnku przeciśniętymi przez praskę. Dodajemy też 2,5 łyżki mąki ziemniaczanej. Bazylię siekamy, z 2 papryczek usuwamy gniazdo nasienne i siekamy w kosteczkę (najpierw paseczki, potem kosteczka), a następnie oba składniki wrzucamy do miski. Doprawiamy całość pieprzem i solą. Zagniatamy mięso. Na talerz wylewamy odrobinę oleju i formujemy pulpeciki, które podsypujemy nieco mąką ziemniaczaną.
Na patelni rozgrzewamy olej z masłem (maślany smak i brak ryzyka spalenizny) i smażymy pulpeciki z obu stron. Wykładamy je na talerz.
Szalotki kroimy w talarki, 3 ząbki czosnku przeciskamy przez praskę, imbir ścieramy, a 2 papryczki drobno siekamy razem z pestkami. Wszystko to smażymy na tej samej patelni (woku), na której wcześniej smażyliśmy mięso. Dodajemy pomidory, mleczko kokosowe i sos sojowy. Mieszamy, dokładamy pulpeciki i ponownie mieszamy. Gotujemy około 5-8 minut. Podajemy z ryżem. Voila!


Smacznego i do napisania wkrótce! :)
środa, 10 czerwca 2015
Ta zupa korciła mnie od jakiegoś czasu. Wyobrażałam sobie, że będzie to smak niecodzienny; trochę słodki, a trochę kwaśny. Muszę przyznać, że efekt nieco mnie zdziwił. Jest to coś, co trzeba spróbować, żeby zrozumieć. Jestem też przekonana, że to typ potrawy, którą albo się kocha albo nienawidzi. Żadnych półśrodków ;)

ZUPA CYTRYNOWA Z KURCZAKIEM


Składniki:
- 500 gramów mięsa kurczaka (do rosołu - skrzydełka itp.)
- 3-4 marchewki
- 1 pietruszka
- kawałek selera
- nać selera
- 1 cebula
- 3-4 cytryny
- 150 gramów ryżu
- 5 łyżek śmietanki 18%
- 1 łyżka mąki
- 2 łyżki posiekanego koperku
- pieprz
- sól

Przygotowanie:
Cebulę przyrumieniamy. Warzywa obieramy i kroimy. Nać myjemy. Wszystko umieszczamy w garnku razem z mięsem i zalewamy wodą. Gotujemy bulion. Lekko solimy. Wyciągamy mięso i oddzielamy od kości, po czym ponownie wrzucamy do garnka. Ścieramy skórkę z 1,5 cytryny, ze wszystkich wyciskamy sok. Do zupy dodajemy ryż i gotujemy na mały ogniu przez około 20 minut. Śmietankę mieszamy z mąką i częścią zupy, a następnie dodajemy do garnka. Gotujemy przez chwilę. Dodajemy sok z cytryny i skórkę. Odstawiamy na chwilę, ale już nie gotujemy. Doprawiamy solą i pieprzem. Wsypujemy koperek. Voila!


Smacznego i do napisania wkrótce! ;)

wtorek, 9 czerwca 2015
Nigdy nie pojmę, dlaczego najlepiej smakuje to, co jest najbardziej kaloryczne albo tłuste. To naprawdę jakiś niesympatyczny dowcip kreatora światów. 
Frytki jadam sporadycznie, a jeszcze rzadziej zmuszam się do ich zrobienia. Głównie dlatego, że zajmuje to nieco czasu. Ostatecznie jednak warto, bo smak względem tych mrożonych czy zakupionych w przypadkowej budzie jest nieporównywalny. 

DOMOWE FRYTKI


Składniki:
- ziemniaki
- olej
- dowolne dodatki (sól, keczup itp.)

Przygotowanie:
Ziemniaki obieramy i myjemy. Kroimy w dowolnej grubości słupki. Można używać specjalnych dla tego sprzętów i dodatkowe je pokarbować. Słupki wrzucamy do miski z zimną wodą, którą wymieniamy, co 10-15 minut do chwili, gdy ta będzie już przezroczysta, bez mączystego nalotu (ten nalot to skrobia z ziemniaków). 
Następnie nasze ziemniaczane słupki musimy obgotować. Wkłady je do garnka, zalewamy wrzącą wodą i zdejmujemy wtedy, gdy woda ponownie zacznie wrzeć. Dlaczego się to robi? Żeby zmniejszyć wchłanianie przez frytki tłuszczu.
Teraz słupki osuszamy, dokładnie. Frytki można usmażyć lub upiec, ja zawsze wybieram to drugie. Wykładamy ziemniaki na blachę, polewam całość olejem i mieszam palcami aż wszystkie mają na sobie trochę tłuszczu. Pieczemy je wtedy w temperaturze 200-220 stopni do chwili, gdy są już rumiane, miękkie w środku i chrupiące na zewnątrz. Czas zależy od grubości słupków. Niekiedy też trzeba zmniejszyć temperaturę, żeby frytki mogły dopiec się w środku.
Można je również oczywiście zwyczajnie usmażyć. Wlewamy olej do wysokiego garnka i mocno rozgrzewamy. Jest idealny, gdy po włożeniu frytki zaczynają się wokół niej tworzyć skwierczące bąbelki. Olej nie powinien jednak dymić. 
Po usmażeniu lub upieczeniu wykładamy frytki na papierowy ręcznik, żeby wchłonął nadmiar tłuszczu. Podajemy z solą, keczupem albo czymkolwiek, co nam w duszy gra. Voila!


Smacznego i do napisania wkrótce! :)
poniedziałek, 8 czerwca 2015
To nie ja jestem autorką tego przepisu. Widywałam go od dawien dawna na mojewypieki.com Początkowo nieco mnie przerażał, ale postanowiłam zaryzykować. To była dobra - nie! - to była fantastyczna decyzja!

SERNIK PISTACJOWY


Składniki na spód:
- 200 gramów mąki pszennej
- 100 gramów mąki krupczatki
- 200 gramów masła
- 100 gramów cukru
- 2 żółtka

Przygotowanie spodu:
Z podanych wyżej składników zagniatamy ciasto. Wyklejamy nim formę. Chłodzimy przez 30 minut w lodówce. Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni do momentu lekkiego zarumienienia.

Składniki na masę serową:
- 300 gramów niesolonych orzeszków pistacjowych (waga bez łupinek)
- 400 gramów mleka słodzonego skondensowanego
- 2 łyżeczki wody różanej lub ekstraktu z wanilii
- 2 jajka
- 250 gramów serka mascarpone
- 250 gramów twarogu tłustego lub półtłustego, zmielonego przynajmniej dwukrotnie

Przygotowanie masy serowej:
Pistacje miksujemy na mąkę i jeszcze chwilę, aż zacznie się zbijać w grudki, jednak uważamy, żeby nie oddzielił się od nich tłuszcz. Dodajemy mleko. Dodajemy jajka, jedno po drugim, miksując po każdym dodaniu. Dodajemy serek mascarpone, twaróg, wodę różaną/ekstrakt z wanilii i miksujemy do otrzymania gładkiej masy serowej. Masę serową przelać na schłodzony spód. Wyrównać. Pieczemy w temperaturze 150 stopni przez około 60 minut, bez termoobiegu. Studzimy w stygnącym piekarniku.

Składniki na polewę z białej czekolady:
- 100 mililitrów śmietany kremówki 30%
- 100 gramów białej czekolady, drobno posiekanej
- posiekane pistacje

Przygotowanie polewy:
Śmietanę kremówkę podgrzewamy w małym garnuszku, prawie do wrzenia, zestawiamy z palnika. Dodajemy białą czekoladę, odstawiamy na 2 minuty. Po tym czasie mieszamy, do roztopienia się czekolady. Odstawiamy do zgęstnienia sosu - powinien mieć konsystencję dobrą do smarowania.
Schłodzony sernik smarujemy białą polewa. Całość oprószamy dodatkowymi posiekanymi pistacjami (opcjonalnie). Voila!


Smacznego i do napisania wkrótce! :)
niedziela, 7 czerwca 2015
Nie znoszę wszelkiej maści fixów, kostek rosołowych i innych chemicznych dobrodziejstwo tak namiętnie wciskanych ludziom przez media. Zwłaszcza, że to wierutna bzdura, że nie da się przygotować czegoś smacznego i sycącego w takim czasie, w jakim miesza się fixy. Udowodnić? Oto najprostsze spaghetti, które nie zajmie Wam więcej czasu, niż jego fixowy odpowiednim, a nie dość, że jest o niebo smaczniejsze, to jeszcze nieporównywalnie zdrowsze! :)

SZYBKIE SPAGHETTI


Składniki:
- 500 gramów mięsa wieprzowo-wołowego
- 2 puszki pomidorów bez skórki
- 1 cebula
- 150 gramów sera żółtego
- olej
- zioła prowansalskie
- pieprz 
- sól

Przygotowanie:
Cebulę obieramy i siekamy w kostkę. Podsmażamy na rozgrzanym oleju. Do szklistej cebuli dodajemy mięso w temperaturze pokojowej, które również podsmażamy. Dodajemy dwie puszki pomidorów bez skórki. Gotujemy przez chwilę i doprawiamy ziołami prowansalskimi, pieprzem i solą. Podajemy z makaronem (przygotowanie zgodne z przepisem na opakowaniu) i startym serem. Voila!


Smacznego i do napisania wkrótce! :)
sobota, 6 czerwca 2015
Ostatnio zastanawiam się jak pogodzić wszystkie obowiązki. Te nowe i stare. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się rozegrać sprawę tak, że będę częściej raczyła Was nowinkami z mojej kuchni albo z... kuchennej półki ;)
Tymczasem rozkoszujcie się superprostym, klasycznym sposobem na idealny poczęstunek. Szczególnie w czasie, gdy sezon truskawkowy się rozpoczyna. Łasuchy będą zadowolone! ^^

TARTELETKI Z KREMEM BUDYNIOWYM I OWOCAMI


Składniki na ciasto:
- 200 gramów mąki pszennej
- 100 gramów mąki krupczatki
- 200 gramów masła (+ do wysmarowania foremek)
- 100 gramów cukru pudru
- 1 żółtko
- 1-2 łyżki zimnej wody
- bułka tarta (do wysypania foremek)

Przygotowanie ciasta:
Zagniatamy ciasto z podanych wyżej składników. Wyklejamy foremki wysmarowane masłem i oprószone bułką tartą i wstawiamy do lodówki na około 15 minut. Po tym czasie wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni i pieczemy do zarumienienia.

Składniki na krem:
- 500 mililitrów mleka
- 1 opakowanie budyniu waniliowego bez cukru (waga opakowania 40 g)
- 3,5 łyżki mąki pszennej
- 4 łyżki cukru
- 100 gram masła, o temperaturze pokojowej

Przygotowanie kremu:
Połowę mleka gotujemy, połowę miksujemy z budyniem, cukrem i mąką (najlepiej blenderem, by nie było grudek). Zmiksowaną masę wlewamy do gorącego mleka i gotujemy na małym ogniu do zgęstnienia, ciągle mieszając. Przygotowany budyń studzimy (na czas studzenia warto przykryć go folią spożywczą, w taki sposób, by dotykała jego powierzchni i by nie zrobił się na nim tzw. kożuch). Masło ucieramy mikserem na puszystą masę. Partiami dodajemy do niego chłodny budyń, cały czas miksując.

Składniki do wykończenia:
- dowolne owoce
- syrop cukrowy

Przygotowanie wykończenia:
Na wypełnione kremem kruche ciasto wykładamy wybrane owoce. Całość smarujemy syropem cukrowym (można zrobić w domu z wody i cukru) dla zwiększenia wizualnej atrakcyjności i przedłużenia świeżości owoców. 



Smacznego i do napisania wkrótce! :)
wtorek, 2 czerwca 2015
Przestaję przepraszać za zaniedbywanie bloga, bo jak sądzę to już się nie zmieni. Przechodzę w tryb publikacji przepisów "od czasu do czasu". Gdy gotuję, notuję wszystko skrzętnie i fotografuję, mając nadzieję, że znajdę chwilę czasu, by wrzucić to do sieci.
Nie chciałabym rozstać się z tym blogiem. Rozważałam to i wiem, że nie jestem gotowa.

ZAPIEKANKA MAKARONOWA Z POREM, SELEREM NACIOWYM I UDKAMI KURCZAKA W SOSIE ŚMIETANOWYM


Składniki:
- 500 gramów udek z kurczaka bez kości
- 4-5 porów
- kilka łodyg selera naciowego
- 250 gramów makaronu (u mnie penne, ale to nie obowiązek)
- 200 mililitrów śmietany 36%
- 2 żółtka
- 200 gramów sera żółtego
- gałka muszkatołowa
- pieprz
- kolendra mielona
- sól
- masło

Przygotowanie:
Udka oczyszczamy, płuczemy i osuszamy. Doprawiamy kolendrą, pieprzem i solą. Marynujemy przynajmniej przez godzinę. Potem podsmażamy na rumiany kolor. Por myjemy i siekamy w półplasterki (białe części), podobnie robimy z selerem naciowym. Dusimy to na niewielkiej ilości masła. Gotujemy makaron i wykładamy go do naczynia żaroodpornego. Na nim układamy mięso i uduszone warzywa. Żółtka mieszamy w misce i dodajemy do nich śmietanę. Doprawiamy gałką, kolendrą, pieprzem i solą. Zalewamy tym ułożone w brytfance składniki. Całość posypujemy startym serem. Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni przez około 30-40 minut. Voila!


Smacznego i do napisania wkrótce! :)

Posmakowało już:

Akcja!

Lookam

Zbieram na jedzenie

Śledź